Karolina, dziewczyna z przedostatniej klasy, cieszyła się ogromnym zainteresowaniem chłopców. Smukła sylwetka, pełne czerwone usta i lekko zadarty, uroczy nosek przyciągały spojrzenia. Była świadoma swojego uroku, a w jej zadziornym spojrzeniu kryła się odrobina pychy.
Dominik również darzył ją sympatią. Siedząc tuż za nią w klasie, mógł przez całą lekcję podziwiać delikatną linię jej szyi i niesforne kosmyki krótkiego kucyka.
Jednak Karolina nie zwracała na niego najmniejszej uwagi. Wokół niej kręcili się starsi, bardziej pewni siebie i wysportowani chłopcy. Dominik czuł smutek, choć nie był sam. Obok niego, od ponad roku, siedziała Weronika – lojalna koleżanka, która zawsze pamiętała o nim. Częstowała go domowymi wypiekami swojej babci i drogimi czekoladkami, które dostawała w prezencie. Mimo wszystko nie wystarczało mu to. Weronika doskonale zdawała sobie sprawę z jego uczuć do Karoliny i choć nigdy nie powiedziała tego wprost, rozumiała jego sytuację.
Ich przyjaźń była dla Dominika czymś naturalnym. Weronika pozwalała mu przepisywać zadania domowe, wypełniała zeszyty ćwiczeń, przynosiła książki z biblioteki, a gdy chorował, przekazywała mu wszystkie szkolne nowinki. Chłopak przyzwyczaił się do jej opieki. Kiedy pewnego dnia to ona zachorowała, Dominik poczuł się zagubiony. Jego wyniki w nauce zaczęły się pogarszać. Odwiedził ją, gdy czuła się już lepiej i przyznał:
– Wracaj szybko, bo bez ciebie nie daję sobie rady. Nawet nie zaliczyłem sprawdzianu.
Na twarzy Weroniki pojawił się lekki rumieniec.
– Teraz ty musisz mi pomóc. Jestem daleko w tyle przez chorobę – odpowiedziała z uśmiechem, biorąc od niego kartkę z zadaniami z matematyki.
Czas płynął, lato zbliżało się wielkimi krokami. Dominik nadal zapatrzony był w Karolinę, a Weronika wciąż była jego wierną przyjaciółką, troszczącą się o niego jak starsza siostra.
Kiedy nadeszły wakacje, wszyscy rozjechali się w różne strony. Dominik spędził lato na wsi u dziadków. Przez te dwa miesiące zmienił się nie do poznania – urósł o dziesięć centymetrów, jego głos nabrał głębi, a dzięki codziennemu pływaniu w rzece jego ciało stało się bardziej umięśnione. Opalenizna dodała mu męskości, a babcine potrawy sprawiły, że wreszcie przestał być „za chudy”.
Gdy nadszedł wrzesień, uczniowie ponownie zgromadzili się przed szkołą na rozpoczęciu roku. Wszyscy przyglądali się sobie z ciekawością, porównując, kto i jak się zmienił. Jednak to Dominik wzbudził największe zainteresowanie – w ciągu jednego lata przeszedł prawdziwą metamorfozę. Chłopiec, którego wcześniej niewiele osób dostrzegało, teraz przyciągał spojrzenia wszystkich dziewczyn.
Karolina natychmiast zwróciła na niego uwagę. Jednak Dominik zauważył, że choć ona pozostała piękna, wciąż była tak samo próżna i zarozumiała. Coś w nim się zmieniło – nie potrzebował już jej uwagi. Po raz pierwszy w życiu poczuł wolność, której wcześniej nie znał.
Kiedy usiedli w klasie na pierwszej lekcji, Dominik spojrzał na Weronikę. Zamarł z wrażenia. Również się zmieniła. Lato jej służyło – jej ruchy stały się subtelniejsze, bardziej kobiece. Nawet dłonie wyglądały inaczej, a paznokcie lśniły delikatnym, bezbarwnym lakierem. Nie była już tą samą dziewczynką, którą znał od lat.
Przez chwilę wahał się, ale w końcu na przerwie podszedł do niej i zapytał:
– Jak się masz?
– Dobrze – odpowiedziała swobodnie, patrząc mu prosto w oczy. W jej spojrzeniu było coś nowego – zauważyła jego przemianę i nie kryła podziwu. – Nie poznałam cię. Zmieniłeś się.
– Ty też – przyznał cicho.
Od tamtej chwili Karolina przestała go interesować. Weronika wydawała się teraz piękniejsza, bardziej wyjątkowa niż kiedykolwiek wcześniej. Od tamtego dnia coraz częściej chodzili razem do szkoły i wracali po lekcjach do domu. Ich przyjaźń zaczęła przeradzać się w coś więcej.
Przez ostatnie dwa lata szkoły wszyscy z zazdrością patrzyli na ich niezwykłą więź. Dominik i Weronika byli nierozłączni. Wcześniej łączyła ich tylko przyjaźń, ale teraz w ich oczach błyszczała pierwsza, prawdziwa miłość.
Ich uczucie przetrwało nawet po ukończeniu szkoły. Gdy Dominik wrócił z wojska, nie wahali się ani chwili – połączyli swoje losy na zawsze.
Podczas spotkań absolwentów zawsze pojawiali się razem.
– Naprawdę jesteście ze sobą tyle lat? Nie znudziliście się sobą? – żartowali znajomi.
Weronika uśmiechała się tylko i odpowiadała:
– On zakochał się we mnie dopiero w ostatniej klasie. A ja? Ja kochałam go od pierwszej.
– I przez cały ten czas milczałaś?
Ich przyjaciele patrzyli na nich z życzliwą zazdrością. Wszyscy wiedzieli, że takiej dziewczyny jak Weronika – lojalnej, oddanej i pełnej ciepła – trudno było znaleźć. A Dominik miał szczęście, bo to właśnie ją pokochał.