Miałam dziewiętnaście lat, gdy moi rodzice zginęli w wypadku, zostawiając mi fundusz powierniczy na przyszłość. Opiekę nad nim powierzono mojej cioci Sandrze, której ufałam bez wahania.
Z czasem zauważyłam, że jej styl życia nagle się zmienił – luksusowe wakacje, drogie ubrania. Gdy zapytałam o pieniądze, unikała odpowiedzi. Podejrzewając coś, poszłam do banku i odkryłam prawdę – konto zostało wyczyszczone, a sprawcą była ona.
Kiedy ją skonfrontowałam, zareagowała lekceważąco. Twierdziła, że „potrzebowała” tych pieniędzy i zrobiła mi przysługę, dając dach nad głową. Nie mogłam uwierzyć w jej bezczelność.
Zwróciłam się do prawnika, który potwierdził, że popełniła oszustwo. Sprawa trafiła do sądu, gdzie udowodniłam jej winę. Ciocia została zobowiązana do zwrotu pieniędzy i poniosła konsekwencje prawne.
Najtrudniejsze było zaakceptowanie zdrady kogoś, kogo uważałam za rodzinę. Ale nauczyłam się, że nie można ufać nikomu ślepo. Ostatecznie odbudowałam swoje życie, choć było to trudne. Z ciocią zerwałam wszelkie kontakty – i nie żałuję.