Trzy lata po tym, jak jej mąż odszedł do innej kobiety, postanowił wrócić. Jednak nie spodziewał się oporu, jaki go czekał.
— Nie przyszedłem tu, by się kłócić. Chcę tylko porozmawiać.
Tanya spojrzała na Vadima i ledwie go rozpoznała. Kiedyś opuścił ją, pełen pewności co do swojej decyzji, a teraz stał przed nią, pochylony, jakby lata błędów i rozczarowań ważyły na jego barkach.
Jego kurtka była pognieciona, a twarz ukrywała zmęczenie. Cały jego wygląd wskazywał, że życie go przytłoczyło i zmusiło do przemyślenia wielu swoich przekonań.
Jego oczy nie miały już tej samej pewności. Teraz widać było w nich zagubienie i nadzieję, z jaką patrzył na Tanyę.
— Mów, — odpowiedziała spokojnie, nie zapraszając go do środka, lecz otwierając drzwi na tyle, by mogła go zobaczyć.
Vadim przejechał dłonią po włosach, wzdychając głęboko. Było widać, że nie wiedział, jak zacząć.
— Byłem głupcem, Tanya.
Zrozumiałem wszystko.
Nie wiesz, jak bardzo mi przykro.
Tanya uśmiechnęła się krótko, bez złości, raczej z lekką rezygnacją.
— Co dokładnie zrozumiałeś? — zapytała, krzyżując ręce na piersi.
— Że popełniłem błąd.
Że byłaś najlepszą rzeczą, jaka mi się przydarzyła.
Że zamieniłem rodzinę na… na marzenia, rozumiesz?
— Marzenia? — powtórzyła Tanya, patrząc mu prosto w oczy.
— Byłeś tak pewny swojego wyboru.
Myślałem, że nie zasługuję na twoje uczucia.
Że byłem nudny, że nie miałem nic do zaoferowania.
Vadim spuścił wzrok.
— Byłem głupi. Myślałem, że szczęście to zewnętrzny blask, lekkość, a nie wsparcie, lojalność, komfort, który mi dałaś…
— A teraz, kiedy to wszystko zniknęło, przypomniałeś sobie o mnie?
— Przypomniałeś sobie o kobiecie, która nie miała czasu na idealny wygląd, której zostawiłeś tylko puste ściany?
— Tanya, ja…
— Wtedy podjąłeś decyzję.
Teraz ja podjęłam swoją.
I wiesz co, Vadim? — Tanya uśmiechnęła się delikatnie. — Już ci nie wierzę.
Patrzyła na niego w milczeniu.
Dawniej te słowa mogłyby wywołać burzę emocji, ale teraz przed nią stał nie “najlepszy mężczyzna w jej życiu”, a po prostu człowiek, który kiedyś złamał jej serce.
— I czego chcesz? — zapytała po chwili.
Vadim zrobił krok do przodu, ale ona pozostała w tym samym miejscu.
Zauważył to i zatrzymał się.
— Chcę wszystko naprawić.
Chcę wrócić, jeśli pozwolisz. Jestem gotów na wszystko. Po prostu daj mi szansę.
Tanya opuściła wzrok, a potem powoli podniosła go z powrotem.
Ile nocy marzyła o tych słowach?
Ile razy wyobrażała sobie, jak błaga o jej przebaczenie?
Ale teraz, gdy ten moment nadszedł, nie czuła ani radości, ani satysfakcji.
Tylko lekką smutek.
— Wrócić? Dokąd?
Do pustego mieszkania, które zostawiłeś, pewny, że bez ciebie sobie nie poradzę? — jej głos pozostał spokojny, ale Vadim drgnął.
— Do kobiety, którą poniżyłeś swoim odejściem i porównaniami z inną?
— Naprawdę chcesz wrócić do mnie? Czy po prostu nie masz już dokąd pójść?
Vadim odwrócił wzrok, jakby odpowiedź była oczywista, ale połknął słowa, nie chcąc przyznać się do tego.
— Źle wszystko rozumiesz…
Byłem głupcem. Myślałem, że potrzebuję innego życia, że miłość to lekkość. Ale, Tanya, myliłem się. Zrozumiałem, że byłaś moim wsparciem, moją rodziną.
Tanya gorzko się uśmiechnęła.
— Wsparcie? Rodzina? Zabawne. A kiedy odchodziłeś, myślałeś o mnie? O naszym synu?
Albo dom nie obchodził cię wtedy wcale?
— Byłem ślepy… — Vadim przejechał ręką po twarzy. — Zniszczyłem wszystko. Ale chcę to naprawić.
Oksana mnie wyrzuciła.
— Naprawić? — jej głos stał się twardszy. — A co by było, gdyby Oksana cię nie wyrzuciła?
Gdyby pojawił się ktoś inny? Czy byłbyś tu teraz? Pamiętałbyś o nas?
Vadim zamilkł, nie wiedząc, co powiedzieć.
Chciał powiedzieć, że tak, pamiętałby. Ale wiedział, że to byłaby kłamstwo.
— Oksana cię wyrzuciła? Naprawdę? — zapytała.
Milcząco kiwnął głową.
— Ona znalazła kogoś? — zapytała ponownie Tanya, teraz prawie pewna odpowiedzi.
— Nie wiem… Może, — wymamrotał.
— Oczywiście, — uśmiechnęła się. — Tacy jak ty zawsze są przewidywalni.
Od jednej odszedł, drugą znalazł. „Playboy nie zmienia się, zmienia kobiety” — brzmi znajomo?
Vadim drgnął.
— To nie tak… Naprawdę wierzyłem, że ona jest tą jedyną. Myliłem się.
— Myliłeś się? — Tanya uniosła brwi. — Odszedłeś z uniesioną głową, pewny, że bez ciebie zginiemy. A teraz stoisz tutaj, bo bez mnie znalazłeś się w martwym punkcie?
Vadim zacisnął pięści, ale milczał. Wiedział, że żadne wymówki nie zmienią przeszłości.
— Myślałam, że jesteś szczęśliwy. Myślałam, że macie prawdziwą miłość.
— Miłość… — uśmiechnął się gorzko. — Okazała się inna.
Kiedy straciłem wszystko, zrozumiałem, że to ciebie nie powinienem był stracić.
Tanya pokręciła głową.
— Za późno, Vadim. Ja nie jestem opcją zapasową.
Tanya uśmiechnęła się. Jak wszystko przewidywalne.
— Wiesz, co jest najciekawsze, Vadim? — kontynuowała.
— Przebaczam ci. Szczerze.
Nie mam żalu, nie pragnę zemsty, nie przeklinam cię w nocy.
Nie boli już.
Patrzył na nią, nie rozumiejąc.
— Ale nie czekam na ciebie. Nie czekałam przez te wszystkie miesiące. I teraz nie czekam.
Nie będę żyć z tobą pod jednym dachem.
Vadim zacisnął pięści.
— Ale przecież mnie kochałaś…
— Kochałam, — zgodziła się spokojnie. — A potem poszłam dalej. Teraz żyję dalej. Bez ciebie.
On opuścił wzrok.
Wiatr targał jego kurtką, jakby nawet natura przypominała mu, że przeszłości nie da się odzyskać.
— Tanya…
— Miałeś rację w jednej rzeczy: miłość mija. Czasami zostaje coś ciepłego, jasnego, a czasami — tylko pustka. To, co zostało między nami, Vadim, jest mało.
I to nie wystarczy, by zacząć od nowa.
Milczał, patrząc na nią. Prawdopodobnie spodziewał się, że go przytuli, rozpłacze się, powie, że czekała. Ale to się nie wydarzyło.
— Więc mnie nie wybaczysz? — zapytał ochryple.
Tanya pokręciła głową.
— Wybaczam ci. Ale cię nie wpuszczę.
Zamknęła przed nim drzwi.
Na zewnątrz wiał zimny jesienny wiatr. Vadim stał jeszcze chwilę przed drzwiami, ale nie miał odwagi zapukać.
Rozumiał: to koniec.
Tanya odeszła od drzwi i powoli przejechała dłonią po twarzy.
Jej serce biło równo.
Nie płakała. Nie była zła. Nie miała wątpliwości.
W następnej chwili do korytarza wbiegł jej syn, czteroletni Sasha.
— Mamo, kto przyszedł?
Tanya uśmiechnęła się i pochylała do niego.
— Tylko ktoś z przeszłości, Sasha.
Chłopiec przytulił ją do szyi, ufnie się przytulając.
— No dobrze. Chodźmy się bawić.
— Chodź, ale najpierw umyj zęby, dobrze? — delikatnie przypomniała.
Sasha naburmuszył się, ale kiwnął głową i pobiegł do łazienki.
Tanya oparła się o ścianę, zamknęła oczy i głęboko wzięła oddech.
W środku było cicho.
Spokojnie.
Poszła do kuchni, postawiła czajnik i spojrzała na swoje odbicie w oknie.
Kobieta, która patrzyła na nią stamtąd, była silna.
Przeszła przez ból, zdradę i rozczarowanie, ale nie złamała się.
Trzy lata temu mąż zostawił ją z rocznym synem dla innej.
Poradziła sobie. Stała się silniejsza.
Żałowała Vadima, ale jej uczucia do niego dawno wygasły po jego zdradzie.
Teraz czekało ją nowe życie.
Życie bez miejsca na przeszłość.
Teraz żyła dla siebie i dla swojego syna.
A Vadim poradzi sobie.
Tak jak ona kiedyś.