To był zwykły czwartek. Wróciłam do domu po pracy, zmęczona, marząca o ciszy i chwili odpoczynku. Zmieniłam ubranie na piżamę, rzuciłam koc na kanapę i wtedy zobaczyłam to – długi, jasny włos na poduszce. Mam ciemne włosy, a mieszkam sama.
Przez chwilę próbowałam znaleźć logiczne wytłumaczenie – może to włos z mojego ubrania? Jednak gdy dostrzegłam więcej takich jasnych włosków na łóżku, zaczęłam się niepokoić. Zdecydowałam, że muszę to wyjaśnić.
Zapytałam o to mojego chłopaka, Aleksieja, który czasami nocował u mnie. Jego reakcja – irytacja i defensywna postawa – tylko pogłębiły moje podejrzenia. Twierdził, że nie ma pojęcia, skąd pochodzą te włosy, i oskarżył mnie o przesadną podejrzliwość. Jednak czułam, że coś jest nie tak.
Postanowiłam działać. Poszłam do zarządcy budynku. Mieliśmy dobre relacje, więc po kilku namowach zgodził się pokazać mi nagrania z monitoringu. Serce mi biło jak oszalałe, kiedy oglądałam film – byłam pewna, że zobaczę tam Aleksieja, który potajemnie przyprowadza inną kobietę do mojego mieszkania.
Ale to, co zobaczyłam, było jeszcze bardziej szokujące.
Kierownik wskazał na ekran i zaczął odtwarzać nagranie. Na monitorze pojawił się obraz mojego korytarza. Zauważyłam godzinę w rogu ekranu – była późna noc, dwa dni przed tym, jak znalazłam włosy. Drzwi mojego mieszkania powoli się otworzyły. Serce mi stanęło… Ale to byłam ja.
Stałam tam, patrząc na siebie, a w głowie miałam pustkę. Tak, to byłam ja. Ale jak to możliwe? Spojrzałam na kierownika, który wyglądał na lekko zdezorientowanego. „Przewiń dalej” – powiedziałam drżącym głosem.
Film kontynuował. Moja postać poruszała się na ekranie dziwnie, jakby we śnie. Weszłam do sypialni, włączyłam światło. Potem kierownik zatrzymał nagranie. „Zobacz to uważnie” – powiedział, wskazując na ekran.
Spojrzałam na ekran i poczułam się jakby porażona prądem. Na filmie miałam… blond włosy. Długie, falujące blond włosy, które od razu rozpoznałam jako te, które znalazłam na poduszce. Moje ciemnoblond włosy na nagraniu były starannie upięte pod czymś, co wyglądało jak blond peruka lub doczepy. Zbliżyłam się do ekranu, zauważając, że to naprawdę ja. Nie pamiętałam tego. Ani jednej sekundy. Wszystko, co pamiętałam, to zwykły wieczór, kiedy położyłam się zmęczona, i poranek, w którym obudziłam się w moim łóżku. Nie wstawałam w nocy, nie nosiłam peruki ani przedłużeń. Nie chodziłam po mieszkaniu. I na pewno nie zostawiłam tych włosów na stoliku nocnym, bo następnego dnia ich tam nie było.
Zimny strach zaczął rozprzestrzeniać się w moich żyłach. To nie była zdrada. To było coś znacznie bardziej przerażającego i osobistego. To byłam ja, ale nie w taki sposób, jak zawsze. Moje mieszkanie, moje łóżko, ale to nie byłam ja w tradycyjnym tego słowa znaczeniu. Blond włosy na poduszce były moje, ale w stanie, którego nie pamiętałam.
Kierownik delikatnie odwrócił wzrok. Podziękowałam mu i wyszłam. Świat wokół mnie zaczął się zamazywać. Ta dziwna kobieta w moim mieszkaniu – to byłam ja. Albo jakaś część mnie, która żyła własnym życiem, podczas gdy moje „prawdziwe ja” nie miało o tym pojęcia.
Pierwszą rzeczą, którą zrobiłam, było pójście do lekarza. Rozpoczęła się długa i trudna droga diagnozowania. Minęło trochę czasu, zanim zaczęłam rozumieć, co się dzieje. Zaczęłam dostrzegać powody tych „zniknięć”. Dowiedziałam się o istnieniu drugiego „ja”, które żyło własnym życiem, podczas gdy główna część mnie spała lub była w jakimś stanie zawieszenia. Moja relacja z Aleksiejem również uległa zmianie, ale zupełnie inaczej, niż początkowo przypuszczałam. Jego irytacja mogła wynikać ze strachu lub z braku zrozumienia tego, co się ze mną działo.
Te blond włosy stały się punktem wyjścia. Otworzyły drzwi do nieznanego pokoju w moim umyśle. Życie zmieniło się na zawsze. Stało się bardziej złożone, pełne terapii i samopoznania. Ale stało się też… bardziej realne. Uczę się akceptować wszystkie części siebie. Nawet te, które zostawiają ślady na poduszce, i które nie mają żadnych wspomnień. To moja droga, a to dopiero początek.