ADOPTOWALIŚMY 4-LETNIĄ DZIEWCZYNKĘ – MIESIĄC PÓŹNIEJ POWIEDZIAŁA MI: „MAMO, NIE UFAM TATUSIOWI”
Minął miesiąc, odkąd nasza rodzina się powiększyła. Po długim procesie adopcyjnym, wypełnionym formalnościami i oczekiwaniem, Żenia w końcu zamieszkała z nami.
Była cicha i nieśmiała, ale w jej oczach tliło się coś wyjątkowego. Nadzieja? Niepewność? Nie potrafiłam tego określić.
Oleg był zachwycony.
Po latach bezowocnych starań o dziecko, Żenia wydawała się nam prawdziwym cudem.
Ale już po kilku tygodniach zaczęłam dostrzegać coś niepokojącego.
Dziwne zachowanie Żeni
Dziewczynka nie odstępowała mnie na krok. Gdy Oleg próbował nawiązać z nią kontakt, odwracała wzrok.
Trzymała mnie za rękę mocno, aż do bólu, jakby bała się mnie stracić.
Tłumaczyłam to sobie potrzebą czasu. Przecież wszystko w jej życiu się zmieniło – nowy dom, nowi rodzice, nowe zasady.
Aż do wieczora, który zmienił wszystko.
„Mamo, nie ufaj tacie”
Żenia leżała już w łóżku, gdy nagle złapała mnie za rękę.
Jej głos był cichy, niemal szeptem.
– Mamo… nie ufaj tacie.
Serce mi przyspieszyło.
Czy dobrze usłyszałam?
Przykucnęłam przy niej, starałam się mówić spokojnie.
– Dlaczego tak mówisz, kochanie?
Żenia nie odpowiedziała od razu. Przełknęła ślinę i unikała mojego wzroku.
W końcu wyszeptała:
– On mówi dziwnie. Jakby coś ukrywał.
Zamarłam.
Przez moment nie wiedziałam, co powiedzieć.
Głaskałam ją po włosach, próbując ukryć swoje zdenerwowanie.
– Tatuś bardzo cię kocha, skarbie. Po prostu chce, żebyś czuła się tutaj bezpiecznie.
Żenia jednak tylko wtuliła się w poduszkę i milczała.
Niepokojący telefon
Kiedy wyszłam z jej pokoju, Oleg już na mnie czekał.
– Jak się czuje? – zapytał z troską.
– Zasypia. – Odpowiedziałam krótko, obserwując jego reakcję.
Oleg skinął głową, ale przez moment wydawał się… spięty.
Wieczorem, gdy przygotowywałam kolację, usłyszałam, jak Oleg rozmawia przez telefon w salonie.
Jego głos był przyciszony, niemal szeptem.
Zamarłam i przystanęłam w kuchni, uważnie nasłuchując.
– To trudniejsze, niż myślałem. – Usłyszałam. – Żenia jest bardzo spostrzegawcza… Boję się, że może coś powiedzieć Marcie.
Serce zaczęło mi walić jak młot.
Powiedzieć mi co?
Co Oleg ukrywa?
– Nie wiem, jak długo jeszcze uda się to utrzymać w tajemnicy. – Dodał.
Oparłam się o blat, czując, jak krew odpływa mi z twarzy.
Po chwili rozmowa się skończyła. Oleg wszedł do kuchni, uśmiechając się jakby nigdy nic.
– Pachnie pysznie. – Rzucił, obejmując mnie od tyłu.
Zmusiłam się do uśmiechu, choć w środku kipiałam od emocji.
Czas na odpowiedzi
Wieczorem, kiedy Żenia już spała, usiadłam naprzeciwko Olega.
– Oleg, słyszałam twoją rozmowę.
Zamarł.
– Co masz na myśli? – Zapytał ostrożnie.
– Mówiłeś, że Żenia może mi coś powiedzieć. Że masz przed mną tajemnicę. Oleg… co ukrywasz?
Spojrzał na mnie, napięcie malowało się na jego twarzy.
A potem westchnął i powiedział:
– To nie tak, jak myślisz…
Serce zamarło mi w piersi.
– Więc jak?
Ujął moją dłoń.
– Nie chciałem, żebyś się dowiedziała, bo szykuję dla Żeni niespodziankę na urodziny.
Zamrugałam.
– Słucham?
– Chciałem przygotować dla niej wyjątkowy dzień. Mój brat mi pomaga, dlatego rozmawialiśmy o tym w tajemnicy.
Czułam, jak napięcie powoli ze mnie opada.
– Oleg… wystraszyłeś mnie.
Uśmiechnął się lekko i ścisnął moją dłoń.
– Wiem. Przepraszam. Ale chciałem, żeby to było coś wyjątkowego.
Czy mogłam spać spokojnie?
Następnego dnia przyglądałam się Olegowi uważniej niż kiedykolwiek wcześniej.
Obserwowałam jego gesty, sposób, w jaki rozmawiał z Żenią.
Kiedy podał jej talerz z naleśnikami, Żenia spojrzała na mnie, jakby czekając na moją reakcję.
Po raz pierwszy od dawna lekko się uśmiechnęła.
Może naprawdę potrzebowała więcej czasu, żeby się do niego przyzwyczaić?
A może… moja intuicja nie dawała mi spokoju z jakiegoś powodu?