Dziewczyna nie przeszła obojętnie obok starszego mężczyzny, który zabłądził na ulicy. Następnego dnia czekała ją niespodzianka.

Anna spieszyła się do biura po spotkaniu z partnerami biznesowymi. Wybrała krótszą drogę przez miejski park, by zaoszczędzić czas. Słońce jasno świeciło, rozświetlając alejki, jednak zimny wiatr od rzeki przesiąkał przez płaszcz, w który była ubrana. Zatrzymała się na chwilę, czując, jak zimno przenika ją do kości. Otuliła się bardziej, po czym ruszyła dalej.

Advertizement

Przechodnie pędzili obok siebie, nie zwracając uwagi na innych. Anna, również spiesząca się, miała na celu dotrzeć na spotkanie na czas. Nagle jej wzrok padł na ławkę, znajdującą się z boku głównej ścieżki.

Na ławce siedział starszy mężczyzna. Ubrany schludnie, z laską w ręku, patrzył w zamyśleniu w jeden punkt. Coś w jego postawie sprawiło, że Anna zwolniła kroku.

– Przepraszam, która godzina? – zapytał mężczyzna, zauważając, że Anna się zatrzymała.

– Jest wpół do drugiej – odpowiedziała, spoglądając na zegarek.

Starszy pan skinął głową, a potem znów wpatrzył się w przestrzeń przed sobą. Anna już chciała ruszyć dalej, ale dostrzegła w jego oczach zagubienie.

– Czy wszystko w porządku? Może potrzebujesz pomocy? – zapytała, podchodząc bliżej.

Mężczyzna spojrzał na nią z wdzięcznością.

– Chyba się zgubiłem – przyznał cicho. – Poszedłem na spacer i teraz nie mogę znaleźć drogi do domu.

Anna usiadła obok niego. Spotkanie zaczęło schodzić na dalszy plan. Delikatnie zapytała o imię mężczyzny.

– Piotr Januszewski – przedstawił się po chwili.

– Pamiętasz swój adres lub numer telefonu do rodziny? – zapytała Anna z troską.

Piotr zmarszczył brwi, próbując się skupić. Po chwili podał jej adres i numer telefonu. Anna szybko wyciągnęła telefon i zadzwoniła pod podany numer.

– Halo? – odezwał się męski głos.

– Dzień dobry! Jestem w parku przy ulicy Mickiewicza z panem Piotrem Januszewskim. Zgubił się – wyjaśniła sytuację Anna.

– Tato?! – wyczuła ulgę w głosie mężczyzny. – Bardzo dziękuję! Już się zbieram, proszę zostań z nim.

Po zakończeniu rozmowy, Anna wróciła do Piotra, który wciąż lekko drżał z zimna. Bez wahania zdjęła swoją kurtkę i narzuciła ją na jego ramiona.

– Nie trzeba, dziękuję – zaprotestował.

– Nie ma sprawy, mnie nie jest zimno – zapewniła go, chociaż sama czuła przenikliwy chłód.

Zaczęli rozmawiać. Piotr opowiadał o swoim życiu, o synu, który zawsze był zbyt zajęty pracą. Anna słuchała uważnie, co jakiś czas zerkając na zegarek.

Po kilkunastu minutach pod park podjechał drogi czarny samochód. Z auta wysiadł elegancki mężczyzna w wieku około czterdziestu lat, który szybkim krokiem podszedł do nich. Anna od razu dostrzegła rodzinne podobieństwo.

– Tato! – krzyknął mężczyzna, podchodząc do ławki. – Mówiłem ci, żebyś nie wychodził sam!

– Myślałem, że sobie poradzę, Sebastianie – odpowiedział Piotr z poczuciem winy.

Sebastian pomógł ojcu wstać, po czym zwrócił się do Anny.

– Nie wiem, jak dziękować! Bez ciebie nie wiem, co by się stało – powiedział szczerze. – Jak masz na imię?

– Anna – odpowiedziała, zakładając kurtkę z powrotem na ramiona.

– Anno, jestem bardzo wdzięczny za twoją pomoc. Obiecuję, że ojciec już nie będzie zostawany bez opieki – dodał Sebastian poważnie. – Pozwól, że cię podwieziemy.

Anna pożegnała się i udała w stronę biura. Spotkanie już się rozpoczęło, ale nikt nie zwrócił jej uwagi za opóźnienie.

Dzień minął jak w mgławicy. Myśli o pracy zniknęły. Po południu na biurku Anny znalazła kopertę. W środku była kartka z adresem i godziną spotkania. Nadawcą była firma „Inwest-Bud”.

Anna znała tę firmę, ale nie wiedziała, kto mógł ją zaprosić. Ciekawość wygrała. W przerwie obiadowej postanowiła udać się pod wskazany adres.

Znalazła się przed nowoczesnym budynkiem z betonu i szkła. Po wejściu na ostatnie piętro, weszła do przestronnego biura. Za dużym biurkiem siedział znany jej mężczyzna. Sebastian uśmiechnął się i gestem zaprosił ją do siedzenia.

– Zaskoczona? – zapytał, zauważając jej zdziwienie.

– Szczerze mówiąc, tak – przyznała Anna. – Nie spodziewałam się tego.

– Wczoraj pomogłaś mojemu ojcu – zaczął Sebastian. – Wiesz, mało kto zatrzymałby się, by pomóc obcemu człowiekowi.

Anna, zawstydzona, wzruszyła ramionami.

– Cenię ludzi, którzy potrafią okazać współczucie bez oczekiwania na nagrodę – kontynuował. – Dlatego chcę ci zaoferować coś.

Wyjął teczkę i postawił ją na biurku.

– Proponuję ci stanowisko w mojej firmie. Wynagrodzenie dwa razy wyższe niż obecne, mieszkanie służbowe i wspaniałe perspektywy kariery.

Anna przejrzała warunki umowy. To, co zobaczyła, wydawało się nieprawdopodobne. Podniosła wzrok na Sebastiana.

– To tylko z powodu wczorajszej pomocy?

– Sprawdziłem twoje umiejętności zawodowe. Jesteś świetnym specjalistą, Anna. A wczorajsza sytuacja tylko potwierdziła twoje ludzkie cechy – odpowiedział Sebastian.

Anna poprosiła o czas na przemyślenie.

Po tygodniu zaczęła pracować w „Inwest-Bud”. Była doceniana, jej zdanie się liczyło. A z Sebastianem spędzała coraz więcej czasu. Ich rozmowy z początku miały charakter zawodowy, ale z czasem stawały się bardziej osobiste. Wkrótce zaprosił ją na kolację do restauracji, a ona zgodziła się, nie wiedząc dokładnie dlaczego. Między nimi nawiązała się wyjątkowa więź, której nie dało się opisać słowami.

Po jakimś czasie zaczęli spędzać razem coraz więcej czasu. Sebastian stawał się dla Anny kimś, komu mogła zaufać, kogo miała obok siebie.

Advertizement