Ślub, który miał zakończyć się skandalem
Wielka sala balowa rezydencji Blackwellów była wypełniona napiętą atmosferą, gdy muzyka przekształciła się w triumfalny akord. Złote i białe róże zdobiły przejście, a żyrandole mieniły się nad głowami gości. Wszyscy odwrócili wzrok, aby zobaczyć wejście panny młodej.
To był ślub roku, a może nawet dekady. 33-letni miliarder Nathaniel Blackwell, właściciel jednej z najprężniej rozwijających się firm technologicznych, wreszcie brał ślub. Nie z księżniczką, ani z ukochaną sprzed lat, lecz z Sabriną Monroe, piękną modelką z tajemniczą przeszłością. Poznali się zaledwie osiem miesięcy wcześniej na charytatywnej gali. Plotki rozchodziły się szybko, ale Nathaniel zaskoczył wszystkich, ogłaszając zaręczyny — i to, że Sabrina twierdzi, iż jest w ciąży.
Było to szybkie, efektowne i, z jakiegoś powodu, dziwne.
Siedmioletnia bratanica Nathaniela, Lila, pociągnęła za rękaw swojej ciotki Claire, siostry Nathaniela, tuż kiedy duchowny zaczął mówić. Claire pochyliła się w dół.
„Ciociu,” Lila szepnęła pilnie, jej twarz była blada.
„Ona kłamie. Ta kobieta kłamie o dziecku.”
Claire poczuła zimny dreszcz na plecach. „Co masz na myśli?”
„Powiedziała… ‘Na szczęście jest bogaty i łatwowierny. Ten fałszywy brzuch oszukał wszystkich.’” Oczy Lili były pełne łez. „Powiedziała, że go oszukała.”
Claire spojrzała na swoją siostrzenicę. Lila miała bogatą wyobraźnię, ale zawsze była brutalnie szczera. To nie brzmiało jak wymyślona bajka.
Spojrzała na brata, który stał przy ołtarzu, elegancki w białym fraku, a jego uśmiech miękł, gdy Sabrina zbliżała się. Claire podniosła się na nogi.
Tak samo zrobiła Lila.
„Poczekaj!” Głos Lili odbił się echem w sali jak mały grzmot.
Wszyscy odwrócili się. Aparaty błysnęły. Sabrina zatrzymała się na chwilę w połowie przejścia. Uśmiech Nathaniela zniknął.
Sala zamilkła.
Claire próbowała uciszyć Lilię, ale ta wyszła do przodu, drżąca.
„Ona kłamie o dziecku! Powiedziała, że nie jest naprawdę w ciąży!”
Sabrina wzięła głęboki oddech, bukiet wypadł jej z rąk. Goście zaczęli szeptać. Nathaniel podszedł do nich, zaskoczony.
„Lila, skarbie…” powiedział łagodnie. „Co ty mówisz?”
Lila spojrzała na niego, a z jej oczu spływały łzy. „Powiedziała, że jesteś ‘bogaty i łatwowierny’, i że nie jest naprawdę w ciąży. Powiedziała to w szatni. Nie chciałam podsłuchiwać, ale… usłyszałam ją.”
Nastała cisza tak gęsta, że wydawało się, iż nikt nie odważy się oddychać.
Sabrina skrzywiła twarz. „To tylko dziecko! Nie wie, co mówi.”
„Wystarczająco wie,” powiedziała Claire stanowczo, stając obok córki. „Nate, musimy porozmawiać. Na osobności.”
Ręce Sabriny zaczęły drżeć. „Zniszczycie najlepszy dzień mojego życia z powodu fantazji dziecka?”
Nathaniel spojrzał z niezdecydowaniem między nimi. Jego szczęka stwardniała. „Lila nie wymyśliłaby tego.”
Sabrina pobledła.
„Potrzebuję chwili,” powiedział, jego głos był spokojny, ale zimny.
Goście zaczęli szepczeć, gdy Nathaniel wziął Lilię za rękę i poprowadził ją, Claire oraz Sabrinę do bocznego korytarza.
„Powiedz mi dokładnie, co usłyszałaś?” zapytał delikatnie Lilię.
Lila wzięła głęboki oddech. „Szukam cioci Claire, ale pomyliłam drogę i znalazłam szatnię. Drzwi były lekko uchylone. Usłyszałam, jak Sabrina rozmawia z inną kobietą. Powiedziała… że ‘na szczęście jest bogaty i łatwowierny. Jak tylko myśli, że dziecko nadchodzi, dostanę wszystko, czego chcę. Nigdy się nie dowie, że nie jestem w ciąży.’ Potem obie się zaśmiały.”
Sabrina potrząsnęła gwałtownie głową. „To szaleństwo. To się nie zdarzyło. Ona wymyśla to wszystko, bo jest zazdrosna!”
„O co?” zapytała chłodno Claire. „O twoje projektowane sukienki? O twoją nagłą ciążę? A może o spadek?”
Sabrina pękła.
„Dość,” powiedział Nathaniel. Obrócił się do Sabriny. „Powiedz mi prawdę.”
Spojrzała na niego z wściekłością. „Uwierzysz dziecku zamiast we mnie?”
„Ona nie jest tylko dzieckiem. Ona jest moją rodziną.”
Sabrina skrzyżowała ręce. „Dobrze. Chcesz prawdy?” Podniosła dumnie podbródek. „Nie jestem naprawdę w ciąży. Nie myślałam, że to ważne. Kochałeś mnie, wiedziałam, że i tak się ze mną ożenisz. Nie zostawiłbyś mnie, gdybym była ‘w ciąży’ z twoim dzieckiem. A szczerze mówiąc, co to ma za znaczenie? Ty dostajesz piękną żonę, ja dostaję stabilność. Wszyscy wygrywamy.”
Nathaniel patrzył na nią, jak na obcą osobę. „Oszukałaś mnie. Manipulowałaś mną.”
„Zobaczyłam okazję,” odpowiedziała obojętnie. „Jesteś przyzwyczajony, że ludzie chcą ciebie dla twoich pieniędzy. Nie udawaj, że jesteś zaskoczony.”
Claire stanęła ochronnie przed Lilią.
„Chciałaś go oszukać, wciągnąć w małżeństwo fałszywą ciążą.”
„Byłabym świetną żoną,” Sabrina powiedziała prawie dumnie. „Kiedyś byś mi podziękował.”
Nathaniel milczał przez długą chwilę. Potem zdjął pierścionek z palca.
„To koniec.”
„Nie możesz być poważny!” Sabrina krzyknęła. „Upokarzasz mnie! Przed wszystkimi!”
„To ty to zrobiłaś,” powiedziała Claire.
Wrócili do sali balowej, Nathaniel trzymał rękę Lili. Sabrina podążała za nimi w pewnej odległości, czerwona ze wstydu, próbując zachować pozory.
Nathaniel stanął przy mikrofonie. Sala znowu zamilkła.
„Mam ogłoszenie,” powiedział spokojnie.
„Dziś nie będzie ślubu. Ale będzie obiad. Drink. Muzyka. Bo wierzę w świętowanie uczciwości — i rodziny.”
Lila spojrzała na niego, oszołomiona.
Podniósł ją na ręce. „Ta młoda dama właśnie uratowała mnie przed największym błędem w moim życiu. I jestem jej winien wszystko.”
Goście wybuchnęli mieszanką zdziwienia, oklasków i ciszy.
Sabrina wyszła bocznymi drzwiami, już nigdy nie pojawiła się w towarzyskich kręgach.
Dwa miesiące później Nathaniel zaprosił Claire i Lilę na lunch w swojej willi nad jeziorem. Siedzieli na tarasie, podziwiając widok na wodę, letni wiatr był łagodny.
„Więc,” powiedział Nathaniel, nalewając lemoniadę. „Myślałem o czymś.”
„O nie,” zażartowała Claire. „Brat myśli? To niebezpieczne.”
Nathaniel zaśmiał się. „Serio. Lila, byłaś odważna. Tak uczciwa. Nie wahałaś się ani chwili.”
Lila upiła łyk napoju. „Po prostu nie chciałam, żebyś został oszukany.”
Uśmiechnął się szeroko. „Nie tylko mnie uratowałaś. Przypomniałaś mi, czym jest prawdziwa miłość — ta, która opiera się na zaufaniu, a nie na warunkach.”
Claire pochylała głowę. „Masz na myśli miłość rodzinną?”
„Dokładnie,” odpowiedział Nathaniel. „Spędziłem tyle czasu goniąc za wyglądem, sławą, wszystkimi niewłaściwymi rzeczami. Ale to, co naprawdę się liczy… to to. Cichy wtorek, lemoniada i ludzie, którzy naprawdę się troszczą.”
Claire skinęła głową, jej oczy były miękkie. „Zawsze miałeś nas, Nate. Po prostu zabrało ci to trochę czasu, by to dostrzec.”
Zaśmiał się. „Tak. Potrzebowałem fałszywego brzucha i bardzo odważnej małej dziewczynki.”
Potem zwrócił się do Lili: „Jeśli to w porządku z twoją mamą… chciałbym zabierać cię co drugi weekend. Na ryby? Do gokartów? Tylko żadnej mazi.”
Lila zaśmiała się. „Zgoda!”
Claire uśmiechnęła się, serce pełne. „Będziemy zachwycone, wujku Nate.”
I tak rozpoczęła się nowa historia — nie taka, jaką się spodziewał, ale dokładnie ta, której potrzebował.