Kłamstwa, tajemnice i niewygodna prawda o córce Scotta – historia, która zmieniła wszystko.

W noc poślubną odmówiłam mu bliskości. Ale to, co zobaczyłam po północy, odmieniło całe moje życie.

Advertizement

Po naszym ślubie Scott zbliżył się do mnie delikatnie, chcąc mnie objąć, być blisko. Ale ja – wyczerpana emocjami całego dnia – powiedziałam, że jestem zmęczona. Uśmiechnął się tylko, pocałował mnie w czoło i życzył dobrej nocy.

Ale gdy zegar wybił północ, coś mnie obudziło. Poczułam ruch łóżka. Otworzyłam oczy… i zamarłam.

Scott stał przy łóżku z dzieckiem w ramionach. Dziewczynka miała może dwa, trzy lata.

— Scott? — wyszeptałam z niedowierzaniem. — Co ty robisz?

Odwrócił się, zaskoczony, jakby mnie nie zauważył wcześniej. Jego spojrzenie było niepewne.

— Everly… to jest Ella — powiedział cicho.

— Ella? — powtórzyłam, zdezorientowana.

— To córka mojej przyrodniej siostry, Mai. Zginęła niedawno w wypadku. Nikt nie miał się nią zająć… więc ją zabrałem.

— Ale… przecież mówiłeś, że nie masz z nią kontaktu od lat — powiedziałam, czując, jak coś się we mnie zaciska. — Dlaczego nic mi nie powiedziałeś?

— Bałem się, że odejdziesz, jeśli się dowiesz — przyznał.

— I dlatego postanowiłeś wprowadzić dziecko do naszego życia… w noc ślubu?

W tamtym momencie nie miałam już siły, by drążyć dalej. Zasnęłam z duszą pełną niepokoju.

Następnego dnia wróciliśmy z Ellą do jego domu – ogromnego, zimnego i urządzonego bez cienia domowego ciepła. Nikt nie pytał mnie o zdanie. Po prostu uznano, że to już nasze wspólne dziecko.

Wieczorami trzymałam Ellę w ramionach, patrzyłam jej w oczy i zadawałam sobie pytania, których nikt nie umiał mi wyjaśnić.

— Scott — zapytałam kiedyś — jeśli naprawdę nie miałeś kontaktu z siostrą, to dlaczego teraz czujesz się odpowiedzialny za jej córkę?

— Bo to nie o Mayę chodzi. Chodzi o Ellę. Ona nie ma nikogo innego.

Ale to wciąż nie tłumaczyło wszystkiego. Kto był ojcem Elli?

Kilka tygodni później przypadkiem znalazłam na jego biurku zdjęcie. Scott na nim uśmiechał się szeroko, obejmując ciężarną kobietę. Moją „zmarłą” szwagierkę.

Kiedy zapytałam o to zdjęcie, zbladł.

— Spotykałem się z nią — przyznał. — Ale potajemnie. Chciałem pomóc.

— Dlaczego to przede mną ukrywałeś?

— Bałem się, że nie pokochasz Elli, jeśli dowiesz się wszystkiego.

— Czyli kłamałeś od początku? — zapytałam. — O waszej relacji? O dziecku?

Po krótkiej chwili milczenia spojrzał mi prosto w oczy.

— Tak. Ella to moja córka.

Czułam się, jakby pod moimi stopami zawalił się grunt.

— Scott… jak mogłeś mnie oszukać? O własnym dziecku?

— Bałem się, że odejdziesz, zanim zdążysz ją pokochać…

Byłam rozdarta. Ella była cudowna. Ale budowanie przyszłości na kłamstwie? Czy można tak żyć?

W kolejnych dniach Scott zaczął się zmieniać. Nerwowość, tajemniczość, dziwne wyjścia bez słowa.

Pewnego dnia wyszedł w pośpiechu. Zostałam sama. Przeglądając jego dokumenty, znalazłam zdjęcie… tej samej kobiety, która kilka tygodni temu zagadnęła mnie na plaży, rzucając lodowate słowa:

— To nie jego siostrzenica. To jego córka. I nie jedyna.

Z tyłu fotografii: „Dla Amandy i mojej córeczki – Scott.”

Zadzwoniłam do niej. Spotkałyśmy się w kawiarni. Uśmiechnęła się smutno i powiedziała:

— Jestem jego byłą żoną. I to dziecko… też jest jego. Uciekłam, kiedy zrozumiałam, z kim mam do czynienia.

Zamrugałam. — Dlaczego mi to mówisz?

— Bo jesteś w niebezpieczeństwie. I musisz chronić swoje dziecko.

— Jakie dziecko? — zapytałam, zaskoczona.

Jej spojrzenie spoczęło na moim brzuchu. I wtedy dotarło do mnie: byłam w ciąży.

Kiedy powiedziałam o tym Scottowi, jego twarz się zmieniła. Już nie był przerażony. Był wściekły.

Wtedy nagle rozległo się pukanie. Do środka weszła policja. Amanda wiedziała, co robi. Mieli dowody. A ja? Ja trzymałam się krzesła, próbując oddychać.

Scott został zatrzymany. A ja, po raz pierwszy od dawna, poczułam spokój.

Kilka miesięcy później na świecie pojawił się mój syn. Ella była obok. Trzymała mnie za rękę. Mówiła, że mnie kocha. I ja ją też pokochałam.

Zbudowałam dom bez tajemnic. Rodzinę, w której każde dziecko było chciane. I już nigdy nie pozwolę, by kłamstwo zniszczyło moje życie.

Bo teraz wiem — czasem trzeba przejść przez piekło, by wreszcie dotrzeć do światła.

Advertizement