Kolejnego dnia w pracy udało mu się w końcu zjeść coś normalnego, jednak miał wrażenie, jakby w każdej chwili jego żona mogła stanąć obok i spojrzeć na jego talerz z dezaprobatą.

Dawid niechętnie wszedł do kuchni. Nie miał po co się spieszyć – kolacja nie zapowiadała się obiecująco. W mieszkaniu nie unosił się żaden apetyczny zapach, który mógłby zachęcić go do jedzenia. Odkąd jego żona przeszła na wegetarianizm, jego posiłki stały się monotonne i nijakie.

Advertizement

Biorąc talerz do rąk, przyjrzał się daniu, które miało intensywny aromat buraków i czegoś, co nie budziło jego apetytu.

– To nowy przepis! Duszone buraki z selerem – zdrowe i pyszne! – powiedziała z entuzjazmem jego żona.

– Smakowałoby lepiej z dodatkiem duszonej wieprzowiny – mruknął pod nosem.

– Cały dzień staram się wymyślić coś nowego i pożywnego, a ty nawet nie doceniasz mojego wysiłku!

Dawid westchnął, usiadł przy stole i z niechęcią nabrał odrobinę potrawy na widelec. Żona patrzyła na niego z oczekiwaniem, licząc na pochwałę. Z trudem przełknął kilka kawałków buraków, odłożył widelec i spojrzał na nią poważnie.

– Kochanie, nie dam rady długo wytrzymać na takim jedzeniu.

Po tych słowach wstał od stołu i wyszedł z kuchni, pozostawiając za sobą rozżaloną żonę, która ze łzami w oczach patrzyła na niedokończony posiłek. On jednak postanowił to zignorować – jego żołądek domagał się prawdziwego jedzenia.

Następnego dnia w pracy udało mu się zjeść normalną przekąskę, ale zauważył, że pochłaniał ją w pośpiechu, jakby spodziewał się, że w każdej chwili żona pojawi się i spojrzy na jego talerz z wyrzutem. Wracając do domu, niechętnie przygotowywał się na kolejne wegetariańskie danie.

Gdy zadzwonił dzwonek do drzwi, Dawid otworzył i zobaczył siostrę swojej żony. Jego wzrok od razu padł na dużą torbę, którą trzymała w rękach.

– No co? Nawet mnie nie przywitasz?

Siostra żony mieszkała na wsi i prowadziła małe gospodarstwo. Przywiozła wędzone mięso, smalec, dużego kurczaka i chrupiące kiszone ogórki.

– Kochanie, nakryj do stołu – powiedziała pogodnie.

– Siostro, my tego nie jemy – odpowiedziała żona stanowczo.

– Jak to nie jecie? Przecież zawsze wam smakowało. Co się stało?

– Dawid i ja postanowiliśmy zdrowo się odżywiać, przeszliśmy na wegetarianizm.

Siostra spojrzała na mężczyznę, który w milczeniu wpatrywał się w kawałek smalcu. Westchnęła, pokręciła głową i zaczęła wykładać jedzenie na stół.

– Chcesz zagłodzić swojego mężczyznę trawą? – zapytała z niedowierzaniem. – Myślisz, że będzie zdrowy, jedząc same warzywa?

– Lepiej, żeby był zdrowy niż przejadał się tłustym jedzeniem – odparła żona.

– Zdrowy? On nie jest zdrowy, on jest głodny! – Siostra parsknęła śmiechem. – Skończ z tym, bo prędzej czy później Dawid znajdzie sobie nową żonę. Taką, która przywita go talerzem żurku i kotletami.

Następnego ranka Dawid obudził się wypełniony nadzieją. W powietrzu unosił się znajomy, cudowny zapach, którego od dawna brakowało w jego mieszkaniu. Był to jego dzień wolny, ale nie zamierzał długo leżeć w łóżku.

Wszedł do kuchni i zobaczył zastawiony stół – pachnące kiełbaski, smażone jajka, chrupiące grzanki i miska pełna kiszonych ogórków. Uśmiechnął się szeroko.

To był dzień, na który czekał od dawna.

Advertizement