Powrót z urodzinowej kolacji – wieczór pełen niezapomnianych chwil.

Anna wracała z mężem z restauracji, gdzie obchodzili jego urodziny. Wieczór minął przyjemnie: goście, rodzina, współpracownicy. Wiele osób Anna widziała po raz pierwszy, ale skoro Piotr zaprosił ich na tę okazję, musiało to mieć swoje uzasadnienie.

Advertizement

Anna nie należała do osób, które podważają decyzje męża. Wolała unikać kłótni i niepotrzebnych sporów. Zgadzanie się z Piotrem było dla niej łatwiejsze niż udowadnianie swojej racji.

– Masz klucze? Możesz je wyciągnąć? – zapytał Piotr.

Anna otworzyła torebkę, próbując znaleźć klucze. Nagle poczuła ostry ból i upuściła torebkę na ziemię.

– Co się stało? – zapytał Piotr, zmartwiony.

– Zadrapałam się czymś. – odpowiedziała, wciąż trzymając rękę.

– W twojej torebce można się zgubić, nic dziwnego. – odpowiedział Piotr, lekko się śmiejąc.

Anna nie odpowiedziała, podniosła torebkę i spokojnie wyciągnęła klucze. Weszli do mieszkania, a ona szybko zapomniała o ukłuciu. Po dniu pełnym wrażeń czuła się wyczerpana. Marzyła tylko o ciepłym prysznicu i wygodnym łóżku.

Rano obudziła się z silnym bólem ręki, palec był czerwony i spuchnięty. Przypomniała sobie o wczorajszym wydarzeniu. Z ciekawości zajrzała do torebki, przeglądając rzeczy. Na samym dnie znalazła dużą, zardzewiałą igłę.

– Co to za rzecz? – pomyślała, zdziwiona, jak mogła się tam znaleźć.

Wyrzuciła igłę do kosza, po czym udała się po apteczkę, aby zdezynfekować ranę. Po opatrzeniu palca, Anna udała się do pracy, choć już w południe poczuła, że temperatura jej ciała wzrasta.

Zadzwoniła do Piotra:

– Piotr, nie czuję się dobrze, chyba złapałam coś paskudnego. Mam gorączkę, boli mnie głowa, całe ciało. Wyobraź sobie, znalazłam w torebce dużą, zardzewiałą igłę, którą się ukłułam.

– Może powinnaś pójść do lekarza, to może być tężec albo jakieś zakażenie.

– Piotr, nie przesadzaj. Opatrzyłam ranę, wszystko będzie dobrze.

Jednak z każdą godziną Anna czuła się coraz gorzej. Ledwo wytrzymała do końca pracy, po czym wezwała taksówkę i pojechała do domu. Wiedziała, że podróż komunikacją miejską byłaby dla niej zbyt męcząca. Po powrocie do mieszkania padła na kanapę i zasnęła.

W śnie pojawiła się jej babcia Irena, która zmarła, gdy Anna była jeszcze mała. Skąd wiedziała, że to była babcia Irena, nie miała pojęcia, ale była tego pewna. Babcia, choć stara i zgarbiona, emanowała spokojem. Anna czuła, że babcia chce jej pomóc.

Babcia prowadziła Annę przez pole, pokazując, jakie zioła zebrać, mówiła, że musi zrobić napar i pić go, by oczyścić ciało. Zdradziła jej, że ktoś chce jej zaszkodzić, ale aby stawić temu czoła, Anna musi przeżyć. Czasu miała mało.

Anna obudziła się spocona, czując się, jakby spała długo, ale spojrzawszy na zegarek, zauważyła, że minęło zaledwie kilka minut. Zatrzasnęły się drzwi wejściowe, a to Piotr wrócił do domu.

– Co się stało? Spójrz na siebie w lustrze – powiedział, widząc ją.

Anna podeszła do lustra. Jeszcze wczoraj widziała w nim siebie: piękną, uśmiechniętą kobietę. Teraz nie rozpoznawała swojego odbicia. Włosy były splątane, pod oczami pojawiły się ciemne cienie, a twarz była blada, z pustym spojrzeniem.

– Co się dzieje? – zapytał Piotr z niepokojem.

Anna przypomniała sobie swój sen i powiedziała:

– Widziałam babcię. Powiedziała mi, co mam zrobić…

– Anna, ubieraj się, jedziemy do szpitala.

– Nie pojadę, babcia powiedziała, że lekarze mi nie pomogą.

W mieszkaniu wybuchła kłótnia. Piotr oskarżył ją o szaleństwo, mówiąc, że to tylko gorączkowe halucynacje. Po raz pierwszy ich kłótnia przybrała tak ostry ton. Piotr próbował ją zmusić do wyjazdu do szpitala, chwycił ją za rękę i próbował wyciągnąć z mieszkania.

– Nie chcesz jechać dobrowolnie, zmuszę cię – krzyknął.

Anna wyrwała się, straciła równowagę i uderzyła o róg szafki.

Piotr, wściekły, chwycił torbę, trzasnął drzwiami i wyszedł. Anna tylko napisała do swojego szefa, że jest chora i nie będzie mogła przyjść do pracy przez kilka dni.

Piotr wrócił późno w nocy, przepraszał ją, ale Anna odpowiedziała tylko:

– Zawieź mnie jutro do wioski, gdzie mieszkała moja babcia.

Rano Anna była w bardzo złym stanie, ledwo trzymała się na nogach. Piotr dalej próbował ją przekonać:

– Anna, nie bądź głupia, jedźmy do szpitala. Nie chcę cię stracić.

Mimo to, zdecydowali się pojechać do wioski. Anna pamiętała tylko jej nazwę, nie była tam odkąd rodzice sprzedali dom po śmierci babci. Całą drogę spała. Gdy zbliżali się do wioski, obudziła się i powiedziała mężowi:

– Tutaj.

Wysiadła z samochodu, padła na trawę. Wiedziała, że to miejsce, gdzie prowadziła ją babcia we śnie. Zabrała zioła, a Piotr przygotował napar według jej wskazówek. Anna piła go, czując się coraz lepiej.

Następnego dnia, po wyjściu z łazienki, zauważyła, że jej mocz był czarny. To ją nie przeraziło – przypomniała sobie słowa babci:

– Czarnota wychodzi…

W nocy babcia znów pojawiła się w jej śnie. Uśmiechała się, a potem zaczęła mówić:

– Rzucili na ciebie urok przez zardzewiałą igłę. Mój napar ci pomoże, ale tylko na chwilę. Musisz znaleźć tego, kto to zrobił, i zwrócić mu jego zło. Ma to związek z twoim mężem. Gdybyś nie wyrzuciła tej igły, mogłabym ci więcej powiedzieć.

Babcia skończyła i zniknęła jak we mgle.

Anna obudziła się, czując się lepiej, ale wciąż świadoma, że nie wszystko jest w porządku. Piotr wrócił z pracy, a ona czekała na niego z niecierpliwością.

Po powrocie opowiedział jej, że Iwona z sąsiedniego działu miała wypadek z igłą w jego torbie. Wtedy Anna zrozumiała, jak igła znalazła się w jej torebce.

Piotr, zaskoczony wydarzeniami, nie wiedział, co zrobić. Anna poprosiła go, by zawiózł ją na cmentarz, na grob babci. Tam po raz pierwszy od długiego czasu poczuła spokój, wiedząc, że babcia uratowała jej życie.

Usiadła przy grobie, przemówiła do babci i poczuła, jakby ręce babci spoczywały na jej ramionach.

Advertizement