Rachel i Jack byli zachwyceni, gdy dowiedzieli się, że spodziewają się pięcioraczków. Jack ciężko pracował jako kierowca ciężarówki, co pozwalało Rachel zostać w domu i zajmować się rosnącą rodziną. Ich życie wydawało się idealne – aż do dnia, który wszystko zmienił.
Pewnego zimnego poranka Jack jak zwykle wyszedł do pracy. Jednak tego wieczoru Rachel otrzymała druzgocącą wiadomość. Zadzwoniła policja, informując, że jej mąż miał poważny wypadek i nie przeżył. Jack odszedł, a Rachel musiała pogodzić się z rzeczywistością – została sama z piątką dzieci i bez wsparcia męża.
Mimo żałoby nie poddała się, wiedziała, że musi być silna dla swoich dzieci. Pewnego dnia, przygotowując się do urodzin synów, poszła do sklepu, by kupić składniki na tort.
Gdy sięgnęła po kakao, jej wzrok padł na cenę. Była w szoku. „Odkąd takie małe opakowanie kakao kosztuje pięć dolarów? Nie kupiłam nawet połowy potrzebnych rzeczy, a rachunek już wynosi pięćdziesiąt dolarów. Będę musiała coś odłożyć…” – pomyślała sfrustrowana.
W kolejnym przejściu jej syn, Max, nagle zaczął prosić o cukierki.
– Mamo, możemy kupić cukierki? – zapytał słodkim głosem.
Rachel, zestresowana i przytłoczona, próbowała zachować spokój.
– Kochanie – westchnęła – słodycze nie są zdrowe, psują zęby. Poza tym są drogie. Muszę kupić składniki na wasz tort urodzinowy.
Max nie rozumiał i rozpłakał się. Wkrótce dołączyli do niego jego bracia.
– Mamo, ale my też chcemy cukierki! Prosimy! – zaczęli głośno błagać, przyciągając spojrzenia innych klientów.
Rachel czuła się zażenowana, ale starała się nie tracić cierpliwości. Gdy w końcu dotarła do kasy, kasjerka, Lincy, westchnęła z irytacją.
– Czy tak trudno sprawdzić ceny przed zakupem? – mruknęła.
Rachel zrobiło się gorąco. Rachunek był o dziesięć dolarów wyższy, niż mogła zapłacić.
– Brakuje pani dziesięciu dolarów. Trzeba coś odłożyć – powiedziała oschle kasjerka.
Rachel przejrzała swoje zakupy, a wzrok zatrzymał się na czekoladowych ciastkach i batonach.
– Proszę, niech pani ich nie odkłada – poprosiła cicho. – Wezmę mniej chleba.
Nagle usłyszała głos tuż za sobą.
– Nie ma potrzeby niczego odkładać. Rachunek już został opłacony.
Rachel odwróciła się, zaskoczona.
– Nie, proszę, nie mogę tego przyjąć – próbowała odmówić. – Jakoś sobie poradzę…
Starsza kobieta uśmiechnęła się łagodnie.
– Nie martw się, wszystko w porządku.
Rachel poczuła ulgę, choć czuła się przytłoczona tą dobrocią. Gdy transakcja dobiegła końca, odwróciła się do kobiety.
– Bardzo dziękuję za pomoc. Przykro mi, że nie mogę się teraz odwdzięczyć, ale proszę, niech mnie pani odwiedzi. Oto mój adres – powiedziała, podając kobiecie kartkę. – Robię świetne ciastka, chętnie zaproszę panią na herbatę.
Starsza kobieta uśmiechnęła się i pomachała na pożegnanie. Max, ściskając dłoń Rachel, zapytał:
– Mamo, znasz tę panią?
Rachel była równie ciekawa.
– Max, skąd ją znasz?
– Powiedziałem jej, że się z kimś kłócisz, więc przyszła pomóc – wyjaśnił chłopiec.
Rachel poczuła ciepło w sercu.
– Jaka cudowna kobieta! – pomyślała, wracając z dziećmi do samochodu.
Następnego dnia ktoś zapukał do drzwi. Rachel otworzyła i zobaczyła przed sobą panią Simpson.
– Pani Simpson! Proszę wejść! Idealnie się pani wstrzeliła, właśnie upiekłam ciastka – uśmiechnęła się Rachel, zapraszając ją do środka.
Usiadły przy herbacie, a starsza kobieta rozejrzała się po domu.
– Mieszka pani tu sama z dziećmi? – zapytała z troską.
Rachel skinęła głową.
– Tak. Mój mąż zmarł w zeszłym roku, więc wychowuję dzieci sama. Jest ciężko, bo nie mam teraz pracy. Wcześniej sprzedawałam robione na drutach swetry i czapki, ale latem nikt ich nie kupuje. Ciągle szukam zatrudnienia…
Pani Simpson spojrzała na nią ze zrozumieniem.
– W takim razie mam dla pani propozycję. Prowadzę sklep odzieżowy i potrzebuję pomocnika. Chciałabym, żeby pani do mnie dołączyła. A dzieci? Możemy się nimi zaopiekować. Mój mąż odszedł dawno temu, a ja nigdy nie miałam dzieci. Jestem po prostu starszą kobietą, która czeka na spotkanie z Bogiem.
Rachel poczuła wzruszenie.
– Naprawdę? To byłoby wspaniałe! Dziękuję! – odpowiedziała, ocierając łzę wzruszenia.
Następnego dnia rozpoczęła pracę w sklepie pani Simpson. Pracowała ciężko, a jej wysiłki zostały docenione – po kilku miesiącach została awansowana na kierownika.
Pewnego dnia pokazała starszej kobiecie własne projekty ubrań.
– Rachel, powinnaś otworzyć własny biznes. Udostępnij swoje projekty w internecie. Wierzę, że ci się uda – powiedziała pani Simpson z uśmiechem.
Zachęcona jej słowami, Rachel postanowiła spróbować. Wkrótce jej projekty zaczęły zdobywać popularność, a ona zarabiała dodatkowe pieniądze na utrzymanie rodziny. Choć życie nie było łatwe, ciężka praca, determinacja i życzliwość pani Simpson pozwoliły Rachel odnaleźć nadzieję i siłę, by iść dalej.