— Przepraszam, ale o co dokładnie chodzi? — zapytałam, starając się zachować spokój, choć trudno mi było to opanować.
Teściowa obróciła się do mnie z powagą i profesjonalnym wyrazem twarzy.
— Nie wiesz? Z Igorem ustaliliśmy, że powinnaś zamieszkać w swoim starym mieszkaniu, a to, które mamy teraz, przekażemy Lenie. Z dzieckiem będzie im tu wygodniej.
Anna stała przy oknie na dwunastym piętrze, chłonąc widok miasta. Przez lata przywykła do tej panoramy, ale po trzech latach od zakupu mieszkania z Igorem, jej spojrzenie niosło teraz cień niepokoju. Choć obraz miasta wciąż był piękny, przestał dawać poczucie bezpieczeństwa i spokoju.
— Igor, tak wcześnie wracasz? — usłyszała otwierające się drzwi i od razu go zawołała.
— Tak, a mama z Leną już są — odpowiedział z przedpokoju.
Anna westchnęła, prostując się. Coraz częstsze wizyty teściowej zaczęły ją irytować. Zawsze kończyły się tym samym: nieprzyjemnymi rozmowami, ukrytymi wyrzutami, poczuciem, że coś jest nie tak.
— Aniu! — wpadła do salonu Tamara Wasiljewna z kolejnym krytycznym komentarzem. — Znowu cały dzień byłaś w domu? Mogłabyś zajrzeć do Lenki i pomóc z dzieckiem.
— Dzień dobry, Tamaro Wasiljewno — odpowiedziała spokojnie Anna, starając się ukryć irytację. — Pracuję zdalnie.
Lena weszła za nią, trzymając na rękach obudzonego Miszę. Wyglądała na zmęczoną, ale szczęśliwą w roli matki.
— Macie naprawdę przestronne mieszkanie — powiedziała Lena, siadając na kanapie. — Nie to co nasza malutka klitka.
Tamara Wasiljewna spojrzała wymownie na syna i powiedziała z takim tonem, że Anna od razu zrozumiała, że nadchodzi trudna rozmowa.
— Igorze, czy przemyślałeś moją propozycję?
W ciele Anny przeszedł dreszcz. „Jaka propozycja?” — pomyślała, a serce zaczęło bić szybciej.
Igor zaczął się jąkać, zwlekając z odpowiedzią, jak zwykle gdy unikał szczerości.
— Mamo, może nie teraz…
— To kiedy? — nie ustępowała Tamara Wasiljewna. — Lena z dzieckiem mieszka w wynajmowanym mieszkaniu, gdzie jest zimno i hałas. A wy macie tu trzy pokoje, na dwie osoby.
Anna spojrzała na nią zdziwiona.
— Przepraszam, o co dokładnie chodzi? — zapytała, starając się nie dać ponieść emocjom.
Teściowa odwróciła się do synowej z poważnym wyrazem twarzy.
— Nie słyszałaś? Igor i ja postanowiliśmy, że powinnaś zamieszkać w swoim starym mieszkaniu, a to przekazać Lenie. Z dzieckiem będą tu wygodniej.
Anna poczuła ucisk w klatce piersiowej i spojrzała na Igora, próbując pojąć, co się dzieje.
— Igorze? — zapytała spokojnie.
— Chciałem z tobą porozmawiać — odpowiedział niepewnie, unikając kontaktu wzrokowego. — To tymczasowe, dopóki Lena nie znajdzie czegoś odpowiedniego.
— Tymczasowe? — Anna zacisnęła pięści. — A kto będzie spłacał kredyt — my czy Lena?
— Nie od razu o pieniądzach — skrzywiła się Tamara Wasiljewna. — Przecież trzeba pomagać rodzinie! Macie swoje mieszkanie, a Lena musi wynajmować.
— Moje mieszkanie jest wynajmowane — odpowiedziała Anna, patrząc na teściową jak na kogoś obcego. — Te pieniądze idą na spłatę kredytu za tę nieruchomość. Chcecie, żebym zerwała umowę z najemcami?
— To nie jest takie trudne do opłacenia — prychnęła Tamara Wasiljewna. — Obie macie dobre pensje.
Anna długo stała przy oknie, obserwując miasto. Wszystko było takie samo: ruch uliczny, ludzie, gwar. Jednak coś w niej się zmieniło. To miasto, które kiedyś wydawało się pełne możliwości, teraz przytłaczało swoją szarością i obcością.
— Co ty o tym myślisz? — zwróciła się do Lenki, która siedziała cicho w kącie.
Lena nieśmiało wzruszyła ramionami.
— Mama powiedziała, że wy nie macie nic przeciwko…
— Mama powiedziała? — głos Anny drżał lekko. — A kto zapytał nas?
— Aniu, proszę, nie krzycz — przerwał Igor, widząc jej narastające zdenerwowanie. — Porozmawiajmy spokojnie.
— O czym mamy rozmawiać? — Anna nie mogła powstrzymać gniewu. — O tym, że za naszymi plecami decydujecie, gdzie mamy mieszkać?
Tamara Wasiljewna stała w drzwiach, podnosząc lekko brwi.
— Widzisz, Igorze, mówiłam, że ona jest egoistką. Jej mąż ma siostrę z dzieckiem, która ciągle mieszka w wynajętym mieszkaniu, a jej to nawet nie obchodzi.
Anna odwróciła się gwałtownie, jej słowa były jak cios.
— Dość! To jest nasze mieszkanie, które kupiliśmy z Igorem na kredyt. Decyzje o nim podejmujemy tylko my. Mam nadzieję, że to jasne.
Tamara Wasiljewna prychnęła.
— Jak śmiesz tak mówić do starszych! Igor, słyszysz, co mówi?
Igor spoglądał między matką a żoną, próbując znaleźć kompromis.
— Uspokójmy się. Aniu, mama ma rację, trzeba być bardziej wyrozumiałym.
— Wyrozumiałym? — Anna spojrzała na niego z niedowierzaniem.
— Oczywiście — wtrąciła się Tamara Wasiljewna, jakby nie zauważając napięcia. — Jesteś młoda, dasz radę trochę pocierpieć. A Lena z dzieckiem jest ważniejsza, nie ma wyboru.
— Mają wybór — odpowiedziała stanowczo Anna. — Niech dalej wynajmują mieszkanie albo niech mieszkają u was, skoro wam tak na tym zależy.
Tamara Wasiljewna skrzywiła się.
— Moje mieszkanie jest malutkie, a wy macie całe trzy pokoje.
Anna poczuła, jak jej cierpliwość się wyczerpuje. Wzięła głęboki oddech, a teściowa poszła do sypialni.
— Dobrze, pomogę wam się wyprowadzić — powiedziała, zabierając się do pakowania rzeczy. — Te zasłony są ładne, możecie je zostawić Lenie.
Anna zamknęła szafę z impetem, powstrzymując emocje.
— Przestań! To moje rzeczy!
— Aniu, nie krzycz na mamę — próbował uspokoić Igor. — Ona chce tylko pomóc.
— Pomóc? — odwróciła się do niego Anna. — Ona chce mnie wyrzucić z domu!
— Jesteś egoistką — westchnął Igor, dalej pakując pudełka. — To dla rodziny, wytrzymaj trochę.
Anna cofnęła się, jakby chciała odrzucić jego słowa.
— A ja nie jestem twoją rodziną? — wyszeptała.
Igor już nie słuchał, pomagał matce.
— Mamo, pudełka są w piwnicy.
Anna stała sama, czując, jak jej przestrzeń coraz bardziej się oddala. W gardle miała sucho, a w głowie tylko jedno pytanie: „Kiedy to wszystko się rozpadło?”
Następne dni były koszmarem. Każdego ranka Tamara Wasiljewna przychodziła, traktując mieszkanie jak swoje własne.
— Te półki zostawimy, — mówiła, rozglądając się po pokoju. — Lena je pokocha.
— Wybieraliśmy je razem z Igorem — próbowała protestować Anna.
— A co z tego? Teraz będą cieszyć Lenę — odpowiadała, ignorując sprzeciw.
Anna coraz częściej szukała wsparcia u Igora, ale on się poddał.
— Nie chcesz pomóc, myślisz tylko o sobie.
Pewnego dnia, wracając z porannego biegu, Anna zastała w mieszkaniu obce osoby. Tamara Wasiljewna oprowadzała ich, pokazując plan zmian.
— Tutaj będzie pokój dla Miszy — mówiła. — Lena marzyła o takim mieszkaniu.
Anna zamarła, nie wierząc własnym oczom. Teściowa zauważyła jej zdziwienie i machnęła ręką, jakby to nic nie znaczyło.
— To tylko znajomi, chciałam pokazać, jak tu będzie Lenie wygodnie.
To był ostatni punkt. Anna weszła do gabinetu, otworzyła dokumenty. Igor podszedł z pytaniem.
— Co robisz?
— Szukam dobrego prawnika — odpowiedziała spokojnie. — Jeśli ważniejszy jest głos twojej matki niż mój, to ten dom nie jest dla ciebie. I dla mnie też nie.
Igor zbledł, zaskoczony.
— Co? — wymamrotał. — O czym ty mówisz?
— O rozwodzie i podziale majątku.
Igor osunął się na krzesło, zdezorientowany.
— Nie możesz tak zrobić. To zniszczy naszą rodzinę!
— Naszą rodzinę? — uśmiechnęła się gorzko Anna. — Czy ty nadal myślisz, że ją mamy? Wybrałeś już stronę matki.
W tym momencie do gabinetu weszła bez pukania Tamara Wasiljewna, z wyrazem twarzy mówiącym więcej niż słowa.
— Co się dzieje? Rozwód?
— Tak — odpowiedziała Anna z pewnością. — Składam pozew i będę domagać się podziału majątku.
Teściowa poczerwieniała ze złości.
— Niszczycie rodzinę przez jakieś mieszkanie!
— To wy ją zniszczyliście swoim ciągłym wtrącaniem się — odpowiedziała Anna.
Kolejne tygodnie były ciężkie. Anna spotkała się z prawnikiem i rozpoczęła formalności rozwodowe. Igor tkwił między matką a żoną, nie wiedząc, jak postąpić.
— Może się pogodzimy? — z nadzieją pytała Lena, próbując załagodzić konflikt.
Anna pozostała niewzruszona. Mieszkanie sprzedano, a pieniądze podzielono zgodnie z prawem.
— To niesprawiedliwe! — oburzała się Tamara Wasiljewna podczas ostatniej rozprawy. — Myślisz tylko o sobie, nie o dziecku!
— Jakim dziecku? — spokojnie odpowiedziała Anna. — Tym, którego używacie jako pretekstu, by odebrać nam dom?
Po rozwodzie Anna wróciła do swojego jedno pokojowego mieszkania. Zerwała umowę najmu, tworząc miejsce tylko dla siebie. Bez obcych dyktujących zasady, bez wiecznej walki o swoje prawa.
W pracy odnalazła nową energię i szybko awansowała na kierownika działu.
Pewnego dnia spotkała Igora.
— Cześć — powiedział niezręcznie.
— Dobrze — odpowiedziała Anna szczerze, bez goryczy. — A ty?
— W porządku — zaczął niepewnie. — Dużo się nauczyłem. Może spróbujemy jeszcze raz?
Anna uśmiechnęła się lekko.
— Nie, Igorze. Nauczyłam się, że nie wolno pozwalać, by nawet najbliżsi lekceważyli twoje potrzeby.
— Mama też się zmieniła — próbował się bronić.
— Zmieniła się, bo plan jej się nie powiódł — przerwała mu. — A ty wciąż usprawiedliwiasz jej zachowanie.
Wieczorem, siedząc w swoim mieszkaniu, Anna przeglądała stare zdjęcia — szczęśliwe chwile z Igorem, ich pierwsze wspólne mieszkanie, uroczystości rodzinne. Teraz to wszystko było już tylko przeszłością, lekcją, która nauczyła ją cenić siebie.
Spojrzała przez okno na spokojny park i poczuła, że to miejsce jest jej domem — miejscem nowego początku, wolności i możliwości.
Telefon zawibrował — to wiadomość od Leny:
— Przepraszam za wszystko. Nie powinnam była pozwalać mamie na takie zachowanie.
Anna uśmiechnęła się — choć to nie cofnęło przeszłości, choć ktoś w tej rodzinie wreszcie zrozumiał swój błąd.