To moja historia: zdecydowałam się poprosić rodzinę mojego syna o wyprowadzkę z mojego mieszkania i ani przez chwilę tego nie żałowałam.

Można uznać to za surowe, ale nie miałam innego wyjścia. Ludzie oceniają mnie, nazywają bezduszną, lecz nie przejmuję się ich opinią. W życiu bywają momenty, gdy trzeba podjąć trudne decyzje, nawet jeśli nie spotykają się one ze zrozumieniem.

Advertizement

Mój mąż, Orêst, był moim oparciem przez wiele lat. Razem budowaliśmy przyszłość, snuliśmy plany o spokojnej starości. Niestety, życie miało inne zamiary. Jego serce nie wytrzymało, mimo wysiłków lekarzy. Po jego śmierci ogarnęła mnie pustka, której nie potrafiłam wypełnić.

Mój syn zaproponował, że zamieszka ze mną wraz z rodziną. Nie miał własnego mieszkania, a wynajem pochłaniał większość ich dochodów. Zgodziłam się, myśląc, że wspólne życie ułatwi nam wszystkim codzienność. Byłam przekonana, że obecność wnuków złagodzi moją samotność.

Na początku rzeczywiście było mi raźniej. Słyszałam dziecięcy śmiech, dom wypełnił się życiem. Jednak szybko zrozumiałam, że nie byłam gotowa na takie zmiany. Maluchy biegały, krzyczały, wymagały nieustannej uwagi. Zabawki leżały wszędzie, a nieporządek stał się codziennością.

Moja synowa, choć starała się jak mogła, nie radziła sobie z obowiązkami. Nigdy nie byłam przyzwyczajona do takiego chaosu. Przez całe życie dbałam o ład i spokój, a teraz czułam się jak gość we własnym domu.

Dni mijały, a ja coraz bardziej odczuwałam zmęczenie. Chciałam ciszy, chwili dla siebie, możliwości odpoczynku. Pewnego dnia podjęłam decyzję. Rozmowa z synem była trudna, lecz musiałam powiedzieć mu, że nadszedł czas, by stanął na własnych nogach. Jest dorosłym człowiekiem, ma swoją rodzinę – powinien samodzielnie dbać o jej przyszłość.

Nie przyjął tego dobrze. Twierdził, że skoro mam wystarczająco dużo miejsca, to powinniśmy dalej mieszkać razem. Jednak ja nie mogłam się na to zgodzić. Potrzebowałam swojej przestrzeni.

Gdy zdał sobie sprawę, że nie zmienię zdania, zaczął domagać się podziału mieszkania. Byłam w szoku. Nie spodziewałam się, że nasza relacja do tego dojdzie. Z pomocą prawnika udało mi się obronić swoje prawa i ostatecznie syn wraz z rodziną wyprowadził się do wynajmowanego mieszkania.

Niektórzy uznają mnie za bezduszną, ale czy rzeczywiście nią jestem? Czasem trzeba pomyśleć o sobie, zwłaszcza gdy w grę wchodzi własny spokój i godność.

Advertizement