W dniu naszej rocznicy mąż dosypał coś do mojego kieliszka, więc postanowiłam zamienić go na kieliszek jego siostry.

— Tutaj już nie zamieszkasz. Możesz wrócić do matki, iść do akademika, albo nawet na ciepłociąg — wszystko mi jedno!
Nie potrafisz ze mną rozmawiać jak człowiek? W porządku, nie zamierzam cię już namawiać ani wychowywać.
Nie licz na żadne pieniądze — ani złotówki ode mnie nie dostaniesz.

Advertizement

Katarzyna była tylko o dziewięć lat starsza od swojej pasierbicy.
Od pierwszego spojrzenia zakochała się w Konstantynie — dojrzałym, spełnionym mężczyźnie, który natychmiast podbił jej serce.
Mimo że różnica wieku między nimi wynosiła siedemnaście lat, zupełnie tego nie było widać. Konstantyn dbał o siebie, regularnie ćwiczył i prowadził zdrowy styl życia.

Mężczyzna zaprosił żonę do swojego czteropokojowego mieszkania. Przez pierwsze lata żyli razem w pełnej zgodzie i harmonii.
Problemy zaczęły się, gdy do ojca postanowiła się przeprowadzić jego córka z pierwszego małżeństwa — dziewiętnastoletnia Zarina, która przyjechała z walizkami i postawiła ojca przed faktem dokonanym:
— Tato, mam dość mamy! Nie da się z nią żyć, ciągle mnie krytykuje, zabrania spotykać się z Dmitrim!
Wszystko, co zrobię, jest źle. Zostaję u ciebie. Mam nadzieję, że twoja nowa żona nie będzie miała nic przeciwko?

Katarzyna znała pasierbicę jeszcze przed ślubem i miała wobec niej mieszane uczucia.
Zarina zwracała się do macochy bardzo swobodnie, mówiła per „ty”, często była nieuprzejma i próbowała ją pouczać.
Katarzyna nie była zachwycona taką sytuacją, ale nic nie powiedziała — mieszkanie należało do Konstantyna, a to była jego córka.

Relacje między macochą a pasierbicą od początku były napięte. Po kilku miesiącach Zarina sprowadziła swojego chłopaka:
— Tato, poznaj Dmitra, będziemy mieszkać razem. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko?

— W sumie mam — odpowiedział Konstantyn — nie uważasz, że to za wcześnie na wspólne mieszkanie?

— Tato, mam dziewiętnaście lat — zirytowała się Zarina — jestem dorosła! Nie zapominaj o tym. Uważaj Dmitra za zięcia, i tak się pobierzemy, gdy skończę studia.

— Ile lat ma twój chłopak? — zapytał Konstantyn — czym się zajmuje? Pracuje? Skąd będziecie mieć pieniądze na życie?

— Tato, nie wypada zadawać takie pytania! Ma dwadzieścia pięć, też studiuje, na drugim roku. Poszedł później niż ja, nie od razu po liceum.

— Mam nadzieję, że zrozumiesz. Nie zostawię go, a jeśli nie zgodzisz się na jego przeprowadzkę, wyprowadzę się do niego!

— A gdzie wtedy będziecie mieszkać? Jesteście studentami, nie pracujecie, skąd weźmiecie pieniądze na mieszkanie?

— Jakoś sobie poradzimy! Pójdziemy do akademika, ale razem! Rozumiesz?

Konstantyn nie chciał stwarzać córce kłopotów, więc z ciężkim sercem zgodził się przyjąć Dmitra do domu.
Niedługo potem żałował tej decyzji. Ani Zarina, ani jej chłopak nie zamierzali pracować.

Do południa byli na uczelni, potem wracali razem, jedli obiad, a następnie spędzali czas w swoich pokojach, odpoczywając.
Cały dzień spędzali z telefonami w rękach i przed telewizorem.
Katarzyna nigdy nie widziała, żeby Zarina albo Dmitr sprzątali po sobie.

Obowiązki domowe znacznie wzrosły — dwójka młodych osób o dużym apetycie często zjadała wszystko, zostawiając gospodarzy bez jedzenia.
Konstantyn i Katarzyna wracali z pracy i zastawali puste, brudne garnki na kuchence.

— Zarina — nie wytrzymał Konstantyn — chodź tutaj. Czy ty w ogóle myślisz o mnie?

— W jakim sensie, tato? — zapytała dziewczyna — o co chodzi?

— Wracam z pracy zmęczony i głodny. Kasia też cały dzień pracowała. Wiem, że wczoraj wieczorem ugotowałaś jedzenie na dziś na cały dzień.

Zajrzałem do garnka i nic tam nie było. Zjadliście wszystko i zostawiliście brudne naczynia! Macie sumienie?

— Przepraszam, tato, że cię przejedliśmy — od razu się oburzyła Zarina — czy mam pytać o pozwolenie w swoim własnym domu, żeby jeść?

Niech Kasia gotuje więcej! Wróciliśmy z uczelni, zjedliśmy obiad, po kilku godzinach znów byliśmy głodni i znowu siadaliśmy do stołu.
A garnki macie jakieś malutkie? Przecież to za mało na czterech dorosłych!

— Dobra, z tym się zgadzam. Ale czemu brudne naczynia zostały? Czemu po jedzeniu nie sprzątacie?

— Och, tato, dziś trochę boli mnie głowa! Pewnie burze magnetyczne — skłamała Zarina — jak stoję, kręci mi się w głowie.

Następnym razem obiecuję posprzątać po sobie! Dziś naprawdę nie mogę!

Zarina nie zamierzała pomagać Katarzynie w obowiązkach domowych. Mimo uwag ojca, dziewczyna traktowała mieszkanie jakby miała gosposię, kucharkę i praczki.

Zarina i Dmitr wrzucali swoje brudne ubrania do wspólnego kosza na pranie, a Katarzyna, segregując pranie raz w tygodniu, często znajdowała tam nawet bieliznę.

Po interwencji Katarzyny Konstantyn zwrócił córce uwagę, wtedy Zarina zaczęła prać swoje i Dmitra rzeczy osobno.

Konstantyn musiał utrzymywać zarówno córkę, jak i potencjalnego zięcia. Zarina codziennie prosiła ojca o pieniądze na przekąski, bilety i rozrywkę.

Mężczyzna wytrzymał długo, lecz gdy córka znów poprosiła o fundusze na wyjście do kina, w końcu się zbuntował.

Advertizement