Wspaniała kolacja urodzinowa z jej mężem.

Jenny wracała do domu z mężem po obchodach jego urodzin w restauracji. Była to spora impreza, pełna ludzi, członków rodziny i kolegów z pracy. Jenny spotkała wielu z nich po raz pierwszy, ale jeśli David zdecydował się ich zaprosić, ufała jego osądowi.

Advertizement

Jenny nigdy nie kwestionowała decyzji męża; unikała konfliktów i kłótni. Zgadzanie się z Davidem wydawało się łatwiejsze niż udowadnianie swojego punktu widzenia.

„Jenny, masz klucze do mieszkania? Możesz je znaleźć?” zapytał David.

Kiedy Jenny otworzyła swoją torebkę, by znaleźć klucze, ostry ból sprawił, że szybko cofnęła rękę, a torba spadła na podłogę.

„Dlaczego krzyknęłaś?” zapytał David.

„Ukłułam się czymś.”

„Masz tyle rzeczy w tej torebce, nie dziwię się.”

Bez słowa, Jenny podniosła torbę i ostrożnie wyjęła klucze. Po wejściu do mieszkania zapomniała o ukłuciu. Nogi bolały ją od zmęczenia, marzyła tylko o szybkim prysznicu i położeniu się do łóżka. Rano obudziła się z silnym bólem w ręce. Jej palec był czerwony i spuchnięty, a ona przypomniała sobie igłę, którą ukłuła się poprzedniego wieczoru. W swojej torebce znalazła dużą, zardzewiałą igłę na dnie.

„Co to jest?” zastanawiała się, zaskoczona jej obecnością. Wyrzuciła dziwaczny przedmiot do kosza i poszła po zestaw pierwszej pomocy, by oczyścić ranę. Po opatrzeniu zaczerwienionego palca, ruszyła do pracy. W porze lunchu poczuła się gorączkowa.

Zadzwoniła do Davida. „David, nie wiem, co się dzieje. Musiałam coś złapać wczoraj wieczorem. Mam gorączkę, boli mnie głowa, całe ciało. Znalazłam dużą zardzewiałą igłę w mojej torebce i to nią się ukłułam.”

„Może powinnaś iść do lekarza. Może to coś poważnego, na przykład tężec.”

„David, nie dramatyzuj. Oczyściłam ranę. Będzie dobrze.”

Jednak z każdą godziną jej stan się pogarszał. Po trudnym dniu w pracy, Jenny postanowiła wziąć taksówkę do domu, wiedząc, że nie da rady jechać komunikacją. Po powrocie do mieszkania, upadła na kanapę i szybko zasnęła.

We śnie zobaczyła Babcię Anne, która zmarła, gdy Jenny była jeszcze dzieckiem. Choć nie przypominała sobie, by kiedykolwiek ją widziała, wiedziała, że to była ona. Babcia wyglądała na starą i pochyloną. Dla innych jej wygląd mógłby być przerażający, ale Jenny czuła, że Babcia przyszła, by jej pomóc.

Babcia poprowadziła Jenny przez pole, pokazując jej, które zioła ma zebrać, i nakazała przygotować miksturę, która wypłucze z jej ciała zło. Babcia ostrzegła ją, że ktoś jej chce zaszkodzić, ale aby pokonać to zło, Jenny musi przeżyć. Czas był kluczowy.

Jenny obudziła się cała spocona, czując, że spała przez wieki, choć minęły tylko minuty. Usłyszała drzwi wejściowe i zobaczyła, że David wrócił do domu. Na jej widok David zaniemówił: „Co się stało? Zobacz się w lustrze.”

Jenny ledwo rozpoznała swoje odbicie. Widziała bladą skórę, zwiędłe włosy, ciemne kręgi pod oczami i pusty wzrok.

„Co się dzieje?”

Jenny nagle przypomniała sobie sen. Powiedziała do Davida: „W moim śnie widziałam Babcię. Powiedziała mi, co mam zrobić…”

„Jenny, ubierz się. Jedziemy do szpitala.”

„Nie pojadę. Babcia powiedziała, że lekarze mi nie pomogą.”

Wybuchła kłótnia, czego wcześniej nigdy nie było. David nazwał ją „wariatką”, obwiniając gorączkę za jej sen. Nawet próbował siłą zabrać ją do szpitala, chwytając ją za ramię.

„Jeśli nie pójdziesz dobrowolnie, wezmę cię siłą.”

Jenny wyrwała się, potknęła i uderzyła głową w róg stołu. Z jeszcze większą złością David chwycił torbę i wyszedł. Wszystko, co Jenny mogła zrobić, to powiadomić swojego szefa, że złapała wirusa i potrzebuje wolnego.

David wrócił około północy, przepraszając, ale Jenny tylko powiedziała: „Zabierz mnie do wioski Babci jutro.”

Rano wyglądała bardziej jak duch niż zdrowa młoda kobieta. David nadal błagał: „Jenny, nie bądź głupia. Jedźmy do szpitala. Nie mogę cię stracić.”

Ale pojechali do wioski. Wszystko, co Jenny pamiętała, to jej nazwę, nie odwiedzała jej od czasu, gdy rodzice sprzedali dom Babci po jej śmierci. Całą drogę przespała. Obudziła się, gdy zbliżali się do wioski i powiedziała: „Jesteśmy tutaj.”

Wysiadła z samochodu, upadła na trawę. Wiedziała, że jest w odpowiednim miejscu — tam, gdzie pokazała jej Babcia. Znalazła zioła, które Babcia wskazała jej w śnie, i wrócili do domu. David przygotował miksturę zgodnie z jej wskazówkami. Jenny zaczęła ją pić, a z każdym łykiem czuła lekką ulgę.

W łazience zauważyła, że jej mocz stał się czarny. Widok ten jej nie przestraszył. Powtórzyła słowa Babci: „Zatruty środek wychodzi…”

Tego wieczoru Babcia znów pojawiła się w jej snach, uśmiechając się. „Klątwa została na ciebie rzucona przez tę zardzewiałą igłę. Mikstura przywróci ci trochę sił, ale to tylko tymczasowe. Musisz znaleźć tego, kto ci to zrobił, i oddać im zło. Choć nie widzę, kto to jest, twój mąż jest w to jakoś zamieszany. Gdybyś zachowała igłę, mogłabym ci pomóc, ale…”

„Będziemy działać w ten sposób. Idź do sklepu, kup opakowanie igieł, a nad największą powiedz to zaklęcie: ‘Duchy nocy, kiedyś żyły, słuchajcie mnie, nocne zjawy, przepowiedzcie prawdę. Otoczcie mnie, prowadźcie mnie, znajdźcie mojego wroga…’ Włóż tę igłę do torby męża. Kto cię przeklął, ten się na nią ukłuje, ujawniając swoją tożsamość.”

Z tymi słowami Babcia zniknęła jak mgła.

Jenny obudziła się, czując się wciąż źle, ale zdeterminowana, by wyzdrowieć. Wiedziała, że Babcia jej pomoże. David postanowił zostać w domu, opiekując się nią. Był zdziwiony, gdy nalegała, by poszła do sklepu sama.

„Jenny, ledwo stoisz. Pozwól, że pójdę z tobą.”

„David, zrób mi zupę. Ta choroba dała mi niezły apetyt.”

Jenny dokładnie zrobiła to, co Babcia jej nakazała. Wieczorem igła leżała w torbie Davida. Przed snem zapytał: „Jesteś pewna, że będziesz w porządku? Może powinnam zostać w domu?”

„Dam sobie radę.”

Siła Jenny powoli wracała, choć czuła zło w sobie. Jednak mikstura, którą piła przez trzy dni, działała jak antidotum. Czuła jej wpływ na to, co ją trawiło.

Czekała z niecierpliwością na powrót Davida z pracy, witając go przy drzwiach: „Jak minął twój dzień?”

„W porządku. A czemu pytasz?”

Kiedy już myślała, że klątwa nie dała się poznać, David dodał: „Nie uwierzysz, Jenny. Dziś Irene z sąsiedniego działu zaoferowała mi, że weźmie moje klucze z torby, bo miałem pełne ręce papierów. Zamiast tego przypadkowo ukłuła się w palec na igłę. Dlaczego miałbym mieć igłę w torbie? Spojrzała na mnie takim gniewnym wzrokiem!”

„Masz coś z Irene?”

Advertizement